Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

Szukaj

   W wiek XX majątek Postolin wszedł z ugruntowaną pozycją i rozwojem, nadal mając za właściciela Henryka von Salisch. Dobrami Karmin w jego imieniu zarządzał Mierzwa Ernest. W pałacyku zamieszkiwał nestor Rudolf von Salisch (do swojej śmierci w 1920roku) ,jak również major Wolfgang Steudner.
   Według danych statystycznych z 1927 roku majątek posiadał:
35 sztuk bydła,310 sztuk świń (w tym 30 macior), ok.1.000 sztuk owiec.

  Ul .Wrocławska w Miliczu. 1936 rok

W skład majątku wchodziła cegielnia produkująca rocznie 180.000 sztuk cegły lub dachówki, gorzelnia, młyn wodny,
tartak w Karminie dający spory dochód z produkcji na potrzeby górnictwa, stelmachownia, sady i gospodarstwo szklarniowe. Dochód dawał zarząd leśny, zarówno w postaci drewna, jak i materiału szkółkarskiego.
 W 1928 roku utworzono w Postolinie straż pożarną. Wybudowano remizę (istniejącą do dzisiaj), zakupiono ręczną pompę wodną zamontowaną na wozie o zaprzęgu dwukonnym, produkcji wrocławskiej firmy Metalgiesed. Pompa ta do dzisiaj znajduje się na stanie postolińskiej straży.     
   Do 1943 roku kościół w Postolinie obsługiwali na przemian pastor Grechschel, którego w tym roku przeniesiono do Efrurtu-Hochheim i Riedel oraz wikary Greiser. Na miejsce Grechschela przybył do Milicza pastor Wilhelm Schulz ze Świdnicy. Kantorem często obsługującym Postolin był Gustav Barufke.
   Działała ewangelicka szkoła powszechna, którą do końca obsługiwał er. Oskar Hoffman.
Obydwoma karczmami w Postolinie i Karminie zawiadywał Emil Kiefemetter.  Ostatnim sołtysem był Karol Dittrich.
 
  

Szkoła w Postolinie.1936 rok

Postolin wraz z majątkiem i Karminem liczył 321 mieszkańców.  W Postolinie mieszkali głównie pracownicy obsługujący majątek, jak robotnicy rolni, drwale, ale też murarze, dekarze,  a także obsługujący dom właściciela (pokojowi, wozacy itp.). W 1939 roku zamieszkiwało Postolin – łącznie z   majątkiem 40 rodzin.
 W Karminie mieszkali ludzie podobnych zawodów jak w Postolinie, ale z przewagą drwali i stolarzy (wszak istniał tam  tartak), no i mieszkało tam pięciu rentierów.
 W pełnym rozkwocie Postolin i okolice doczekały się wybuchu II wojny śwaitowej.
Ilu mieszkańców powołano do armii nie wiemy. Z ksiąg metrykalnych mogliśmy się dowiedzieć,że w okresie II wojny światowej zginęli:
 1. Gregor Winkler ,marynarz na pancerniku "Bismarck" ,ur.05.11.1911 r., 
    zginął   w dniu 27.05.1941 r. ,
2. Wilhelm Carl Lohel,żołnierz Wermachtu,ur.31.06.1911 r.,zginął dnia 12.11.1941 r. w
   m.Oktabrsky,
3.Oskar Burghardt,żołnierz Wermachtu,ur.20.06.1915 r., zginął w dniu 13.01.1942 r. w
   m.Silenai/Litoman,
4.Kaspar Scholz,żołnierz Wermachtu,ur.05.06.1919,zginął w dniu 18.02.1943 r. w m.Adsigol-
  Teodosija,
5.Emil Reichelf,żołnierz Wermachtu,ur.01.06.1923 r.,zginął w dniu 19.02.1943 r. w
  m.Ssytschewo (Rosja),
6.Erwig Schubert, żołnierz Wermachtu, ur.29.07.1916 r.,zginął w dniu 09.06.1943 r. w
   m.Sawrilowska (Rosja),
7.Wilhelm Sywaper,żołnierz Wermachtu,ur.21.09.1911 r.,zginął w dniu 21.01.1943 w Rosji,
8.Walter Teschner,żołnierz Wermachtu,ur.08.08.1920 r.,zginął w dniu 24.01.1943 w Rosji.
Wszyscy pochodzili z m. Postolin i Karmin.
   Mimo trwania wojny, którego skutkiem było powoływanie coraz większej liczby mężczyzn do armii, mieszkańcy nie odczuwali zbytnio jej skutków. Siła robocza była zapewniona przez kierowanych w coraz większej liczbie na prace przymusowe obywateli obcych państw, głównie z Polski, zaś obowiązkowe kontygenty nie były tak dotkliwe. Poza tym powszechna była nadzieja na lepsze jutro po zakończeniu wojny i zdobyciu nowych „przestrzeni życiowych” dla niemieckiego narodu. Szybko jednak ten czar prysł, kiedy czoło wojsk radzieckich w wyniku kampanii styczniowej zaczęło błyskawicznie zbliżać się i do ziemi milickiej.
 Kiedy w dniu 15 stycznia w Miliczu, z rozkazu Karla Hanke z Wrocławia, zarządzono ewakuację kobiet i dzieci, zaczęła się gehenna ludności. Dwa dni później rozpoczęto również ewakuację, bądź rozpoczęto przygotowania do niej, wszystkich urzędów. Powstał nie lada chaos, który został spotęgowany rozkazem komendanta miasta z dnia 18 stycznia, którym był oficer Wermachtu w stopniu pułkownika o natychmiastowej ewakuacji pozostałej jeszcze w miejscu zamieszkania, ludności Milicza i powiatu, a także wprowadzenia prawa wojennego na tym obszarze. Po 19 stycznia tylko nieliczne oddziały Volkssturmu (wszak oddziałów regularnych w Miliczu nie było) oraz służby dyżurne większych zakładów pracy utrzymywały dyscyplinę. Chaos powiększył powrót w tym dniu w późnych godzinach popołudniowych spod Legnicy i to nie wiadomo dlaczego, uprzednio ewakuowanych. W końcu w dniu następnym udało się zorganizować ewakuację w kierunku Żmigrodu (chorych ze szpitala wywiózł do Legnicy samochód ciężarowy firmy Nitsche. Miał wykonywać następne kursy, jednak z powodu oblodzenia dróg, jak i ich zatłoczenia, nie zdążył powrócić do Milicza. Dużą ilość ewakuowanych wywiozła do Żmigrodu istniejąca kolejka wąskotorowa. Dalej droga wiodła na Prochowice, Legnicę do Zgorzelca, skąd poprzez Zitau, Tymczasem w dniu 21 stycznia w Miliczu znalazł się obcy oddział Volkssturmu oraz oddział kołowy RAD-Gruppe 3/401. Zajęli oni stanowiska w rynku oraz w koszarach.

Gosthaus 1936 rok

Sachsen w końcu dotarto do powiatów Grimma, Boma i Rochlitz Tam planowano tygodniowy odpoczynek, który jednak zakończył się pobytem stałym. Ocenia się, że na terenach tych powiatów osiadło około 40.000 mieszkańców powiatu Milicz, którzy dotarli tam na 4.000 furmankach i samochodach. Ile zmarło w tej drodze z powodu mrozu i wycieńczenia Bóg wie. Ocenia się ,że aktualnie na tych terenach 3/5 ogółu mieszkańców to ci, których korzenie sięgają powiatu milickiego. Mieszkańcy Postolina i Karmina osiedli w m. Penig w powiecie Rochlitz/S.A.
 
   Nadszedł dzień 22 stycznia. Ten poniedziałkowy poranek spowił Milicz mgłą. Starosta dr von Saint Paul w chwili otrzymywania rannych meldunków nie wiedział, że pancerne oddziały radzieckie zajmują już dworzec kolejowy. Lecz zasadnicza bitwa rozegrała się w rynku, gdzie w wyniku nierównej przecież walki zginęło wielu niemców, broniąc palącego się ratusza. Lecz i strona radziecka nie była bez strat. Straciła prócz poległych m.innymi czołg i dwa wozy pancerne. Zniszczonych lub uszkodzonych zostało około 60 domów.
 Łącznie zginęło po stronie niemieckiej 82 żołnierzy i zatrudnionych w innych służbach. Zostali oni pogrzebani na cmentarzu miejskim. Po stronie radzieckiej zginęło łącznie 21 żołnierzy, głownie z 6 korpusu zmechanizowanego dowodzonego przez płk. Orłowa. Spoczęli oni po ekshumacji w 1951 roku z rejonu Milicza, na rosyjskim cmentarzu wojennym w Sycowie.
 
   Pierwszy radziecki komendant wojenny rozpoczął swoją działalność rezydując w restauracji „Zamkowa Karczma Piwna”.
 Sporo zamieszania w mieście powodowali w tych dniach niemieccy uciekinierzy z Wielkopolski, którzy nie zdając sobie sprawy, że Milicz jest już w rękach rosyjskich, wjeżdżali do niego od strony Cieszkowa i Sulmierzyc. Ich ucieczka kończyła się w tym mieście, gdzie pozbawieni przez żołnierzy rosyjskich wszelkiego dobytku, lądowali w obozach przejściowych.
 
   I tak Milicz i okolice wszedł w nowy rozdział swojej historii, historii przynależenia do państwa polskiego.
 Ale wrócić jeszcze musimy do poprzedniego okresu, kiedy utworzono na terenie powiatu milickiego oddział Volkssturmu i jego szlaku bojowego.
 Dowódca Hoffman (rektor szkoły średniej w Żmigrodzie) zorganizowanego batalionu Volkssturmu z trudem zdołał zebrać odpowiedni skład osobowy (powoływano mężczyzn w każdym wieku zdolnych do noszenia broni), jak i uzbrojenia. Batalion wyposażono głównie w broń radziecką, pochodzącą ze zdobyczy wojennych, zaś amunicja była produkcji włoskiej. Składał się on z dwóch kompanii piechoty. Pierwsza kompania, która zajęła linię obronną w

Zbór.1936 rok

Krośnicach (we firmie „Bartold”) w dniu 18 stycznia 1945 roku nawiązała pierwszy kontakt ogniowy z przednimi oddziałami pancernymi 6 korpusu zmechanizowanego 4 Armii Pancernej. Oczywiście bez sensu było trwanie w tych warunkach na dotychczasowych liniach obronnych, kiedy praktycznie nieuzbrojony w broń pancerną oddział miał naprzeciw siebie elitarną jednostkę pancerną , zaprawioną w licznych bojach. Dlatego też kompania wycofała się z Krośnic i rozpoczęła energiczny marsz poprzez Sułów, Książęcą Wieś,Lapczyce, Strupinę w kierunku Wołowa, planując przedrzeć się przez tereny zajęte już przez wojska radzieckie do niemieckich linii obronnych, bądź do broniącego się Wrocławia. Pomiędzy Wróblowem a Wołowem, wobec ogromnej przewagi wroga, wpierw dostał się do niewoli jadący samochodem H.Hofman, a następnie cały oddział. Druga kompania pod dowódcą barona von Kayserlinga, zięcia grafa von Stolberga, przeszła tą samą drogą swój szlak bojowy z Milicza wokół Wrocławia (tracąc dnia 11 lutego w boju w okolicy Zakrzowa w powiecie Środa Śląska 19 zabitych), dobijając do linii obrony Wrocławia na wysokości ówczesnego lotniska (Gądów), zabierając po drodze 67 żołnierzy z rozbitej 1 kompani. Następnie Oddział ten od nazwiska dowódcy nazwany batalionem Kayserling zajął rubieże obronne w obrębie dzisiejszego osiedla Widawa we Wrocławiu (północ miasta). Tam poza drobnymi incydentami zbrojnymi, Oddział ten dotrwał do kapitulacji Wrocławia w dniu 07 maja. Na tym odcinku frontu praktycznie nie było żadnych działań. Znany jest jednak epizod, świadczący o słabym morale żołnierzy - w dniu 9 marca F.Schulza z Bukowic, żołnierza z Oddziału Kayserlinga sąd polowy skazał na karę śmierci za próbę dezercji, kiedy wraz z kolegą usiłował przekroczyć rzekę Widawę, dezerterując w stronę pozycji rosyjskich rozlokowanych wokół Pracz. W nocy jego kamrat utonął w rzece, zaś on się wycofał z próby ucieczki, zostając złapany.

Informujemy, że strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Polityka prywatności .